Witajcie!
Kilka dni przed Bożym Narodzeniem skończyłam odnawiać bufet do jadalni:
Jest to dolna część od kupionego bardzo okazyjnie starego kredensu. Po długich oględzinach doszłam do wniosku, że przeszklona nadstawka nie pochodzi jednak z kompletu i poszła w odstawkę :)
Swoje bufet odstał w piwnicy, bo miałam wizję, żeby cały dokładnie wyszlifować, zabejcować i zawoskować. Skończyło się jednak na tym, że tylko blat wyczyściłam i zabejcowałam.
Użyłam bejcy do drewna firmy COLORIT w kolorze TEAK.
Nałożyłam dwie warstwy bejcy (oczywiście drugą dopiero po wyschnięciu pierwszej), a następnie przetarłam blat papierem ściernym. Przed nałożeniem bejcy nie ma co się wysilać i dokładnie szlifować, bo wodna bejca i tak "podniesie" wszystko do góry i trzeba jeszcze raz czyścić.
Wydaje mi się, że blat był wcześniej albo odnowiony, albo dorobiony, bo dolna część tego mebla była fornirowana, a blat był bejcowany i woskowany.
Pewnie dlatego nie chciało mi się czyścić boków i drzwiczek :)
W każdym bądź razie, kiedy blat był już zabejcowany i wyczyszczony, zawoskowałam go dwukrotnie woskiem do drewna w odcieniu DĄB RUSTYKALNY firmy STARWAX.
I resztę pomalowałam dwukrotnie farbą kredową Annie Sloan w kolorze ORIGINAL.
Farba kredowa to lekarstwo na lenistwo :) Nic nie trzeba czyścić, szlifować ...
Wystarczy pomalować.
Pomalowałam wszystko dwa razy, a następnie przetarłam papierem ściernym 180.
Głównie chodziło mi o mocniejsze przetarcia boków, żeby mebel wyglądał na starszy.
Na drzwiczkach niestety była pęknięta wzdłuż politura i po lekkim przetarciu papierem ściernym pęknięcie się uwidoczniło. Wolałam tego nie ruszać i nie poprawiać farbą, żeby nie przedobrzyć.
Poprawianie farby kredowej może się skończyć - podobnie jak przy spękaczu jednoskładnikowym - papraniem i schodzeniem farby.
Oj.... Zapomniałabym, że w środku są jeszcze dwie szuflady :)
Ale, żeby było weselej, użyłam farby w kolorze Duck Egg Blue
Całość została dwukrotnie zawoskowana woskiem Annie Sloan Clear.
Na koniec jeszcze raz serwis od babci.
Co o tym myślicie?