wtorek, 9 grudnia 2014

Fotel po babci

Witajcie!

Odnawianie mebli, ich malowanie farbami kredowymi sprawia mi ostatnio bardzo wiele radości.
Z drugiej strony to właśnie dlatego nie mogę się zmusić do robienia bombek i innych ozdób bożonarodzeniowych. Idzie mi to bardzo opornie :)
Wracając do sedna: stary fotel należący kiedyś do mojej babci od lat mi towarzyszył - przede wszystkim siedząc na nim uczyłam się po nocach do matury.
To było ponad dziesięć lat temu, a fotel odnowiłam dopiero teraz:



Wcześniej wyglądał troszkę gorzej:


Mój tato wkręcił śrubki, bo fotel troszkę się kiwał. Ale efektem wkręcania było pęknięcie drewna. Skończyło się jego szpachlowaniem. Użyłam szpachli, której dotychczas używałam do wzorów z szablonów, np. na chusteczniku Vintage.
Jeśli chodzi o drewnianą ramę, to kilka lat temu dla poprawienia koloru drewna zabejcowałam ją zwykłą bejcą. Nie zdawałm sobie sprawy, że takie "mazianie" sprzed lat da się teraz we znaki.

Kiedy już szpachla przyschła, fotel nadawał się do malowania.
Zaplanowałam sobie, że użyję farby kredowej Annie Sloan w kolorze Original, jak przy malowaniu bufetu. Do tego fotela kolor wydawał mi się idealny.
Może niektórzy domyślają się już, co mi się przydażyło po pierwszych pociągnięciach pędzla .....
Otóż pigment z nałożonej kilka lat temu (!) bejcy zaczął wsiąkać w farbę i barwił ją na bladoróżowo!
W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje i myślałam, że znowu to wina wychwalanej Annie Sloan. Po maźnięciu na oparciu (farba robiła się różowa na nogach) domyśliłam się o co chodzi - ze względu na częste używanie, bejca na oparciach zeszła, a na dolnej części ramy fotela była nienaruszona.
I wtedy dla "zabezpieczenia" bejcy, żeby już się nie dawała we znaki, całość pomalowałam farbą akrylową Colours do drewna i metalu w kolorze czekoladowym :)

 
Wydłużyło to tylko czas mojej pracy.
Kiedy farba wyschła mogłam spokojnie malować fotel Chalk Paint Annie Sloan


W czasie malowania jeszcze gdzieś tam pojawiały się delikatne, różowawe smugi.
Zabezpieczanie jedną warstwą farby akrylowej nie okazało się receptą na całe -bejcowe - zło.
Tak czy tak, kiedy farba kredowa wyschła, nałożyłam bezbarwny wosk Annie Sloan.
Prześwity bejcy wyglądają, jakbym w niektórych miejscach przetarła fotel ciemnym woskiem.
 
Jeszcze tylko siedzisko obiłam tkaniną w szare róże, kupioną w IKEI.



 
 Teraz już fotel stoi w pokoju, a ja nie mogę uwierzyć, że to moja robota! :)

1 komentarz :