Kolejna bardzo stara rzecz od mojej cioci, której nikt nie chciał i miała trafić do kosza....
Cieszę się, że jednak trafiła do mnie. Tak wygląda teraz:
Wcześniej nie było tak pięknie :) Na wierzchu zdarta farba, a w środku plamy z jakiegoś oleju.
Na zewnątrz przetarłam kasetkę papierem ściernym, a następnie zagruntowałam Primerem Flugger (wewnątrz też). Obawiałam się, że tłuste plamy mogą przebić się przez farbę kredową.
Dla ujednolicenia koloru, żeby ładniej wyglądała przetarta farba kredowa, pomalowałam całość farbą akrylową Colours w kolorze czekoladowym.
Kto czyta, ten wie, że często używam tej farby jako "podkład" pod przetarcia.
Przyjrzyjcie się dobrze, a zobaczycie, że w dolnym rogu ktoś wyrył scyzorykiem napis KRYNICA.
Jakaś pamiątka z uzdrowiska... :) Troszkę mnie to rozczuliło i nie odważyłam się tego napisu zaszpachlować czy też dokładnie zetrzeć papierem ściernym.
Kasetka była pamiątką starszej osoby...
Kiedy już brązowa farba wyschła, bez obaw o tłuste plamy pomalowałam kasetkę farbą kredową Annie Sloan w kolorze Original.
Następnie papierem ściernym przetarłam wieczko, aby uwidocznić wyrzeźbione kwiatki.
Jeszcze tylko jasny wosk i gotowe!
Co myślicie o efekcie końcowym?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz