Żeby nie rozpieszczać Was lawendą pokażę dzisiaj chustecznik różany zrobiony tak, aby nawet w czasie przeziębienia wyciąganie z niego chusteczek było ogromną przyjemnością.
Przecież dobry nastrój sprzyja w walce z chorobą :)
Efekt końcowy jest następujący:
A teraz po kolei:
1. Boki chustecznika okleiłam taśmą malarską i dół (oraz środek chustecznika) pomalowałam bejcą do drewna firmy COLORIT w kolorze różowym (dwie warstwy),
a następnie jedną warstwą półmatowego lakieru akrylowego firmy Flugger.
Lakier dostępny jest w trzech wersjach: 20 półmat, 50 półpołysk, 70 połysk.
2. Kiedy lakier był suchy przekleiłam taśmę tak, aby tym razem malować górę. Użyłam do tego farby DULUX do drewna i metalu w kolorze - oczywiście - pastelowa orchidea. Jedna warstwa wystarczy jeśli całość zamierzamy pokryć serwetką w całości. Poprostu ważne, aby farba była jasna i nie psuła urody serwetki.
3. Kiedy farba wyschła pokryłam ją równą warstwą kleju Magic i pozostawiłam do wyschnięcia - zwyczajnie poszłam spać.
4. Następnego dnia miałam już gotowe podłoże do wykonania prasowanki. Żelazko ustawiłam na troszkę mniej niż dwie kropki, które wszędzie są zalecane, ponieważ przy pierwszym zastosowaniu tej metody przegrzałam klej i serwetkę i skończyło się ich zżółknięciem.
5. Pokryte klejem miejsca obłożyłam serwetką i - po przykryciu papierem do pieczenia - przejechałam kilkakrotnie żelazkiem. Zaczęłam oczywiście od góry, a następnie przeszłam do boków. Sprawdzałam w trakcie prasowania, czy brzegi dobrze się przykleiły. Jeśli tak, to nie ma sensu prasować dłużej "na siłę".
6. Boki, na których pozostało za dużo serwetki i która odstawała, przetarłam zdecydowanie papierem ściernym 120.
7. W tym momencie pokusiłam się na wykończenie części z przyprasowaną serwetką dwuskładnikowym lakierem do spękań firmy pentart.
Po nałożeniu pierwszej, mlecznobiałej warstwy lakieru znowu musimy poczekać kilka godzin do jej wyschnięcia.
UWAGA: nie martwcie się, że - nawet po długim suszeniu - pierwsza warstwa jest lekko lepiąca. Tak ma być, a my możemy pokryć ją drugą warstwą. Teraz znowu czekamy aż wyschnie.
8. Jeśli po nałożeniu obu warstw spękacza nie widzimy powstałych spękań nie trzeba się martwić. Są bardzo delikatne i nie wszystkie zobaczymy gołym okiem, lecz dopiero po użyciu wypełnienia.
Ja sama jeśli nie jestem przekonana co do powstania odpowiednich spękań "suszę" wysuszone już warstwy suszarką do włosów przez ok. minutę. Ciepłe powietrze suszarki sprzyja powstawaniu dodatkowych spękań.
9. Teraz mogę użyć wypełniacza. Zastosuję pastę postarzającą umbra również firmy pentart.
Poza tym, że pasta ładnie wypełnia spękania, to na powierzchni całości pozostaje bardzo delikatna, brązowa powłoka, która nadaje pracy dodatkowy efekt postarzający.
10. Na koniec, dla zatarcia granicy pomiędzy serwetką, a bejcą, przykleiłam klejem polimerowym wokół chustecznika kremową, bawełnianą koronkę.
Aby dokładniej wskazać przód pudełka na chusteczki, dodałam satynową kokardkę.
Efekt zobaczyliście już na początku. Teraz sami możecie spróbować. A gdyby był problem to chętnie odpowiem na pytania.
POWODZENIA :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz