Pomimo, że to był bardzo pracowity weekend, to i tak jest mi smutno, że już się kończy i za kilka minut znowu będziemy mieli poniedziałek.
W ciągu tych dwóch dni zrobiłam więcej rzeczy niż w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
Przede wszystkim oczyściłam ze starych warstw farby i wyszlifowałam dwie szafki, krzesełko i stary zegar. Szafki i krzesełko czekają na pomalowanie, a zegar właśnie "przegryza się" z drugą warstwą nałożonego wosku, więc jutro będę mogła go powiesić i zrobić dla Was zdjęcie :)
Ale żeby nie tracić kolejnego dnia i nie pokazać czegoś, co zrobiłam, przedstawiam na koniec łykendu mydełka ozdobione techniką decoupage.
Jeśli chodzi o mydełka, to staram się wybierać te, które nie mają mocno wyciętych (wygrawerowanych) napisów, czy też logo producenta. Delikatnym wycięciom można jeszcze zaradzić i papierem ściernym 120 zetrzeć napisy. Radzę robić to nad wanną lub umywalką, bo bardzo się brudzi.
Za każdym razem, kiedy to robię myślę o mojej córce, która ubielbia, kocha trzeć mydełka na tarce (zwykłej kuchennej). Jutro opowiem Wam i pokażę, co dalej z nimi robi.
A teraz dalej decoupage mydełkowy:
Górną część mydła, kiedy jest już gładka, maluję klejem MAGIC i pozostawiam do wyschnięcia. Następnie tak jak w każdym decoupage maluję ponownie klejem, naklejam wycięty element serwetki lub naklejam namoczony wcześniej papier do decoupage i ponownie pozostawiam do wyschnięcia. Na koniec nakładam jeszcze jedną warstwę kleju. Po całkowitym wyschnięciu mydełek klej będzie bardzo delikatnie lepiący, więc nie martwcie sie, że coś poszło nie tak. A gdyby już coś poszło nie tak, to zwyczajnie oderwijcie zaschniętą warstwę kleju - z obrazkiem lub bez. Klej będzie się zachowywał jak silikon, guma. Nie próbujcie mydlić mydła i czekać, aż wzór zejdzie, bo nie powinien on zejść pomimo używania, a nie ma sensu mydła niszczyć i drapać. W trakcie mycia mydło będzie zmydlało się od spodu, a wierzchnia, zamalowana część powinna się utrzymać.
Teraz tylko wystarczy zapakować mydełka w celafon, zawiązać kokardki i cukierkowe mydełka gotowe!
Te zrobiłam już jakiś czas temu. Z nowszych te najładniejsze sprzedały się na Jarmarkach jak świeże bułeczki.
Powolutku, pocichutko, niedługo pojawią się nowe. Czeka już na mnie karton zapakowanych, najróżniejszych, pachnących mydełek.
Do następnego weekendu zostało już tylko 5 dni. Wiki w piątek wyjeżdża na wycieczkę Zuchową i wraca w niedzielę, więc będę miała dużo czasu na malowanie i ozdabianie wszystkiego, co wpadnie mi w ręce.
Dobrej nocki :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz